Marcelina Jarnuszkiewicz

Moja fascynacja pracami Marceliny zaczęła się od artystycznej miłości do Jej dziadka ; ) Jerzego Jarnuszkiewicza. Kiedy zobaczyłam w lokalnej gazecie informację o nadaniu bielańskiemu parkowi imienia Jerzego Jarnuszkiewicza byłam wzruszona i poruszona faktem, iż w tymże parku na warszawskich Bielanach stanie replika mojej ukochanej rzeźby Jerzego Jarnuszkiewicza – “Dwoje”. Inauguracja rzeźby się nieco przesuwa, ale jesteśmy bliżej niż dalej i wierzę, że już niedługo będzie cieszyła mieszkańców Bielan i nie tylko. W owej gazecie zobaczyłam zdjęcie wnuczki Pana Jerzego – Marceliny i okazało się, że oczywiście geny to geny i sama Marcelina jest nie mniej utalentowaną artystką.

W moim ukochanym Bielańskim sklepiku z rzemiosłem Slou zobaczyłam po raz pierwszy prace Marceliny. Rozmowa z Marceliną stała się moim marzeniem i wreszcie się spełniła : )

Zapraszam na wywiad z Marceliną Jarnuszkiewicz – miłośniczką przyrody, spełnioną mamą i artystką nieszablonową tworzącą przepiękne rzeczy. W 2019 roku piny autorstwa Marceliny otrzymały nagrodę MUST HAVE 2019!

3jpg

Marcelina Jarnuszkiewicz 

Diana Dyba: Zaczęło się od ilustracji, gdyż z zawodu jesteś ilustratorką, jednak to piny i biżuteria stały się Twoim znakiem rozpoznawczym. Skąd pomysł, by właśnie w ten sposób wyrażać swoją twórczość?

Marcelina Jarnuszkiewicz:  To jest przykład sytuacji której wszystkie składowe zgrały się tak, że po fakcie ten wybór wydaje się oczywisty i aż dziwne, że nie zadziało się to wcześniej ; ) Z jednej strony jest to moja potrzeba robienia rzeczy dla ludzi, czegoś z czego inni mogą czerpać przyjemność, z drugiej tendencja do miniaturyzacji i precyzji w rysowaniu która towarzyszyła mi od zawsze i która idealnie nadaje się na przełożenie na piny.

Ostatecznie triggerem okazała się być ciąża i chęć zmiany trybu pracy, za co jestem bardzo wdzięczna synowi ; )

4jpg

Diana: Ukończyłaś Akademię Sztuk Pięknych oraz zostałaś Stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Na jakim etapie szkoły wiedziałaś, że Twoją najmocniejszą stroną będzie grafika i ilustracja? Nie korciło Cię, by malować obrazy lub rzeźbić?

Marcelina: To na pewno nie była moja świadoma decyzja, nie zaplanowałam, że będę ilustratorką. Nawet nie poszłam od razu na Akademię! Najpierw studiowałam etnologię i antropologię kultury, którą nadal bardzo się interesuję.

Na akademii przez rok studiowałam rzeźbę – za rzeźbą w drewnie tęsknię i mam wielką nadzieję do niej wrócić, chociaż zawdzięczam jej kilka pięknych blizn w kształcie dłuta ; )

Później jakoś płynnie wychodziło tak, że tak na prawdę niezależnie od zadań na studiach miałam potrzebę rysowania, siadałam często już późnym wieczorem i rysowałam dla siebie. A właśnie te prywatne rysunki złożyły się potem na mój dyplom- tradycyjną poklatkową animację w całości narysowaną ręcznie na setkach arkuszy kalki kreślarskiej. Obkleiłam potem nimi całe mieszkanie a i tak nie wykorzystałam wszystkich. To, że ilustracja jest mi najbliższa wyszło jakoś zupełnie naturalnie. Dziwne jest to, że nadal ją lubię po zrobieniu tej animacji, to było trochę szaleństwo ; )

Diana: W Twoich pracach królują głównie zwierzęta, natura, dlaczego ten motyw jest Ci najbliższy?

Marcelina: Tu znów kierują mną emocje – natura mnie zachwyca i inspiruje, nie mogę się na nią napatrzeć i się nią nacieszyć.

Rysowanie jest dla mnie tym samym co uprawianie ogrodu, rodzajem skupienia, i kontaktu z naturą, poprzez przetwarzanie jej przez swoją wrażliwość.

Pod tym względem jestem jak mój ukochany i niedościgniony Bazyli Albiczuk – malarz naiwny który w kółko malował swój przepiękny ogród.

3jpg

Diana: W Twoich kolekcjach znajdziemy piny, biżuterię i breloki. Jakie materiały stosujesz przy ich tworzeniu?

Marcelina:  Piny i breloki to stop biżuteryjny, pozłacany i ręcznie emaliowany. Rzeczy biżuteryjne- naszyjniki, kolczyki i spinki do mankietów są w całości wykonane ze srebra, pozłacane i emaliowane.

2jpg

Diana: Co najbardziej wpływa na Twoją pracę?

Marcelina: Inspiruje mnie natura. Kiedy jesteśmy w naszym domu na Mazurach – ta dziksza jej wersja, z którą spotykamy się w lesie i na polu. Kiedy jesteśmy w Warszawie – ta która wdziera się w tkankę miejską – tak jak moje ukochane złotooki które zimują w mieszkaniach. Lubię czuć ich towarzystwo. Ze sztuki uwielbiam artystów naiwnych i sztukę ludową, ale też klasyczne malarstwo europejskie, drzeworyty japońskie i sztukę antyku. Tych inspiracji jest dużo ale nie są bezpośrednie, to nie jest tak że coś widzę i chcę to zamienić na pina, raczej tak, że są to rzeczy, które mi się podobają i są dla mnie ważne – głęboko zapisały się w moim poczuciu estetyki i cały czas mnie poruszają. Kolejność jest zatem odwrotna zamiast zobaczyć coś i przerysować, rysuje, a potem widzę podobieństwo z tymi rzeczami których się wcześniej naoglądałam.

2jpg

Diana:   Do kogo kierujesz swoje prace?

Marcelina: Do wszystkich, którym się one podobają! To jest tak, że ja to rysuję jednocześnie dla siebie, tak jak ja czuję i jak mi się podoba, ale jednocześnie dla innych, żeby, jeśli chcą, korzystali z tego na swój sposób.

Diana: Tworzysz na warszawskich Bielanach, z którymi jesteś rodzinnie związana. Czy możemy spotkać Cię w pracowni Twojego dziadka Jerzego Jarnuszkiewicza, a później także taty Marcina Jarnuszkiewicza, która otrzymała tytuł Warszawskiej Historycznej Pracowni Artystycznej?

Marcelina: Tak, pracuję tam na co dzień, wtedy pracownia jest zamknięta dla zwiedzających. Raz na jakiś czas ją otwieramy i zapraszamy ludzi, czasem prowadzimy z mężem warsztaty dla dzieci, czasem zapraszamy kogoś na ciekawy wykład – ostatni był o dzikim życiu przyrody w parku imienia dziadka Jerzego, który jest obok pracowni. Co roku wymyślamy też jakieś tematyczne spotkanie na Noc Muzeów. Przestrzeń jest o tyle wyjątkowa, że została zaprojektowana jako pracownia od samego początku istnienia osiedla Bielany III autorstwa państwa Piechotków. Od tego czasu pracował w niej mój dziadek – rzeźbiarz, potem tata-scenograf i reżyser. Rok temu dzięki Dzielnicy Bielany i Stołecznemu Konserwatorowi Zabytków udało się jej nadać tytuł Warszawskiej Historycznej Pracowni Artystycznej, dzięki czemu mogłam zachować jej otwarty charakter.

4jpg

Pracownia Rodziny Jarnuszkiewiczów

Diana: Czy pracownię można zwiedzić?

Marcelina: Tak, zapraszamy na tegoroczną Noc Muzeów 16 maja – w tym roku pretekstem do spotkania będzie twórczość teatralna mojego Taty, Marcina Jarnuszkiewicza.

Diana: Nad czym obecnie pracujesz? Czego możemy spodziewać się w najnowszej kolekcji?

Marcelina: Nie mogę się już doczekać letnich upałów więc myślami krążę wokół tematów związanych z tym co najbardziej mi się z nimi kojarzy. Spacerami na rozlewiska, wiejskimi ogródkami kwiatowymi. Jestem teraz na etapie szkiców i projektowania. Czasem coś z tych prac można podejrzeć na moim instagramie.

1jpg

Diana: Co w Twoim procesie tworzenia, pomysłów na projekty jest najważniejsze?

Marcelina: Na ten proces składa się kilka rzeczy, wszystkie są ważne, bo gdyby któraś pominąć to nic by nie powstało ; ) Jedną z tych rzeczy – najmniej widoczną, a bardzo istotną jest czas – zanim w ogóle zacznę szkicować, czyli nastąpi ten moment kiedy widać, że pracuję, muszę z danym tematem pobyć, czasem to jest dzień, a czasem zdecydowanie więcej. Cały proces wyglada mniej więcej tak – najpierw jest pomysł na temat który chcę poruszyć, potem właśnie mija czas, najczęściej nawet nie muszę się nad tym pomysłem zastanawiać, po prostu mam go w podświadomości, potem jest szkicowanie i pomysł nabiera konkretnych kształtów, czasami mi się nie podoba szkic i po kilku różnych próbach uznaje, że na razie rezygnuję – zdarza się, że do tego pomysłu wracam na przykład pół roku później i nagle od razu wychodzi. Ostatnim etapem jest projektowanie już ostatecznego kształtu na bazie szkicu.

Prace Marceliny Jarnuszkiewicz możecie podziwiać i kupić na stronie:  jarnuszkiewicz.com 

Diana Dyba