Moje zamiłowanie do natury i ogromna fascynacja Japonią zaowocowały poznaniem sztuki barwienia ubrań naturalnym barwnikiem indygo. Nałożyć na siebie w 100% naturalny materiał to więcej niż przyjemność. Dotyk jedwabiu, bawełny czy wełny bez żadnych sztucznych barwników to niestety już nie tylko przyjemność, ale i luksus. Dlaczego? Ponieważ coraz więcej materiałów zawiera sztuczne barwniki, toksyczne substancje z których nierzadko nie zdajemy sobie sprawy. Czytanie metek ze składem też już nie daje gwarancji na jakościowy produkt. Bo jakość to przede wszystkim produkcja w poszanowaniu natury i ludzkiej pracy, a ta także jest wciąż bardzo nadwyrężana. Za niską ceną bardzo często idzie wykorzystanie ludzi i często dzieci do bardzo ciężkiej pracy. Miejmy tego świadomość wybierając nowe ubrania i kupując na wyprzedażach. Coraz niższa cena to nic więcej jak obniżanie jakości produkcji. Dlatego dzisiaj chcę pokazać jeden z przykładów produkcji organicznej w poszanowaniu każdego etapu powstawania produktu. Czym jest prawdziwa wartość produktu? Zapraszam do poznania prawdziwej, naturalnej i niestety już coraz rzadszej sztuki barwienia ubrań. Poznajcie Indygo.  

Japońskie niewielkie gospodarstwa zajmujące się hodowlą roślin Ai, z których uzyskiwany jest barwnik oraz manufaktury specjalizujące się w barwieniu tkanin z użyciem owego barwnika stają się coraz częściej jedynie atrakcją turystyczną. Z roku na rok zaczynają podupadać, gdyż brakuje odbiorców tych szlachetnych materiałów. Dlaczego tak jest? Na ten temat rozmawiam z Joanną Koryciarz- Kitamikado, która w Japonii spędziła prawie 10 lat życia i od wielu lat wspiera lokalne japońskie manufaktury dystrybuując w Polsce ich unikalne tkaniny. Postaram się znaleźć odpowiedź, dlaczego ta sztuka zamiera.

Zacznijmy od tego, czym indygo jest?

Indygo – po japońsku ai – to roślina, z której uzyskiwany jest barwnik. Słowo ai można również przetłumaczyć jako miłość. Barwnik indygo pozwala farbować tkaniny na wszelkie odcienie niebieskiego, od bardzo jasnego poprzez ciemny granat, po prawie czarny. Brzmi skomplikowanie? A to dopiero początek, bo by dowiedzieć się, czym tak naprawdę Indygo jest musimy udać się dalej. Płyniemy zatem na wyspę.

Susz z rośliny Ai

Japońska wyspa Shikoku słynie z krystalicznie czystej źródlanej wody. Właśnie dzięki niej wyspa może poszczycić się największą hodowlą roślin Ai. Mimo tego hodowców znających się na jej produkcji jest coraz mniej – towar jest reglamentowany. Zamówienia przyjmowane są na 2 lata do przodu. 

Plantatorzy podchodzą do uprawy rośliny bardzo poważnie i troskliwie. Po jej zebraniu następuje proces fermentacji trwający kilka miesięcy. W tym czasie liście gniją i są wciąż przerzucane, by fermentacja odbyła się bardzo dokładnie. Po jej zakończeniu uzyskuje się susz, który w takiej sproszkowanej niczym listki herbaty wersji trafia do manufaktury, gdzie kolejni specjaliści zamieniają go w barwnikowy zaczyn.

susz_z_indygo_na_zaczynjpg

Zaczyn na barwnik

Z naszym bardzo cennym sproszkowanym indygo przemieszczamy się do manufaktury zajmującej się barwieniem tkanin metodą Aizome (zome znaczy farbowanie).

W klepisku, zagłębione w ziemi, znajdują się ogromne ceramiczne kadzie, czwórkami skupione wokół palenisk. Zaczyna się istny rytuał, który potrwa kilka tygodni. Japończycy zajmujący się szykowaniem zaczynu podchodzą do tego zadania niczym do wychowania dzieci. Dbają o każdą kadź, by wyhodować dobry zaczyn na barwnik.

farbiarnia_kadzie_z_indygojpg

Sake dla bogów

Do każdej kadzi trafia czyściutka, źródlana woda wraz z suszem, jaki otrzymaliśmy od plantatorów Ai. Palenisko umiejscowione po środku równomiernie ogrzewa każdą kadź. Na samym początku procesu dolewa się odrobinę Sake, by zapewnić błogosławieństwo bóstw. Sake zawiera bakterię, która ma za zadanie przeniknąć do zaczynu i rozpocząć proces fermentacji. Bardzo ważna jest odpowiednia temperatura paleniska, która cały czas jest kontrolowana. Po kilku tygodniach wyspecjalizowany farbiarz zwany some jin (some – farba, jin – człowiek) sprawdza na własnym języku odpowiednie ph zaczynu. Jeśli uzna, że ph jest odpowiednie zaczyn jest gotowy do farbowania.

kwitnace_indygo_fermentujacy_zaczynjpg

Farbowanie

W każdej z czterech kadzi uzyskano nieco inne stężenie barwnika. Przystępujemy do farbowania. Jeśli wydaje Wam się, że najbardziej pracochłonny proces za nami, to nic z tego. Każdy etap jest tak samo trudny, skomplikowany i czasochłonny. Farbowanie w kadziach może odbywać się na kilka sposobów. Pojawia się kolejna osoba, wyspecjalizowana w farbowaniu.  

3 metody farbowania to:  

Shibori – tzw wiązanie supełków, czyli wiązanie tkaniny przed zafarbowaniem w określony sposób, czasem przy użyciu nici, sznurka lub nawet deseczek. Miejsca zasłonięte nie chłoną barwnika, pozostając białe, co daje ostateczny wzór.

Katazome – czyli farbowanie przy użyciu szablonu. W tej technice przed farbowaniem na tkaninie rozkłada się papierowy szablon z wyciętym wzorem, następnie drewnianą packą nakłada się rezerważową pastę ryżową. Jej zadaniem jest przysłonić miejsca wzoru, które mają pozostać białe. Po zafarbowaniu tkaniny i jej wysuszeniu pastę ryżową spłukuje się wodą i odsłania wzór.

Kasuri – inaczej ikat. Najtrudniejsza metoda, polega na stworzeniu wzoru na niciach jeszcze przed utkaniem materiału. Osiąga się to poprzez przesłonięcie odpowiednich miejsc na wiązkach nici przy użyciu innej nici (kiedyś włókien konopnych), zafarbowaniu nici, rozciągnięciu na krosnach w konkretnej kolejności i dopiero utkaniu beli materiału. Miejsca zafarbowane spotykają się z niezafarbowanymi dając rozedrgane, bardzo atrakcyjne kompozycje. Stworzenie 14 metrowego kuponu materiału zajmuje około 3 miesięcy.

shibori_przed_zafarbowaniemjpg

Shibori przed zafarbowaniem

By nie było zbyt prosto 🙂 Po każdorazowym wyjęciu nici (kasuri) lub kuponów materiału (shibori i katazome) uzyskiwany jest kolor zielony. Materiały poddawane są wachlowaniu na powietrzu, dzięki czemu barwnik się utlenia ukazując swoją ostateczna barwę. Jeśli kolor jest zbyt jasny, następuje ponowne zanurzenie w kadzi, aż do uzyskania satysfakcjonującego odcienia.

zielone_shibori_farbowanie_w_trakciejpg

Zielone shibori podczas procesu farbowania

shibori_po_zafarbowaniujpg

Shibori po farbowaniu (na obu zdjęciach Joanna Koryciarz – Kitamikado)

fullsizeoutput_4bffjpeg

Efekty farbowania Indygo

Kiedy kilka miesięcy temu kupiłam u Joanny japońskie haori, nie wiedziałam jeszcze jak dużo pracy było włożone w jego powstanie. Zachwyciła mnie forma, kolor, wzór i oczywiście materiał, który wygląda jak nowy, a ma ponad 70 lat! Po tych kilku miesiącach noszenia haori i zachwycania się nim Joanna opowiada mi o metodach farbowania informując mnie, że moje haori wykonane jest metodą Kasuri. Barwienie osupełkowanych nici, które po farbowaniu ukazały wzór. Ale przecież na moim haori wzór jest kolorowy, a supełkowanie przynosiło biały wzór. Na koniec Joanna funduje mi opowieść o farbowaniu wzorów w kolorze, po którym wiem już dokładnie jaka jest definicja wytwarzania czegoś ręcznie i jaką niesie w sobie wartość.

indygo_japoniajpg

Moje haori

Kolorowanie wzorów

Ufarbowane metodą Kasuri nici układane są na krośnie dokładnie tak jak ma przebiegać wzór. Pod krosno podkładany jest kolorowy wzór jaki projektant chce uzyskać na materiale. I teraz najlepsze. Każda niteczka z białym miejscem po supełkowaniu poddawana jest barwieniu na odpowiedni kolor wg wzoru przez unoszenie drewnianym patyczkiem nitki, jednocześnie drugim patyczkiem nakładanie kolorowego barwnika i farbowanie nici w tym tylko konkretnym miejscu. Całość tkana jest na krośnie dając efekt jaki dzisiaj mogę dumnie nosić na sobie.

ubrana_w_indygojpeg

Czemu zatem manufaktury tworzące tak wyjątkowe kolory, tkaniny i stroje stają się rzadkością? Dlaczego w samej Japonii nie ma odbiorców?

Na to pytanie znajdujemy odpowiedź sięgając do okresu Edo, kiedy wyłącznie dla arystokracji zarezerwowana była możliwość i przywilej noszenia kolorowych, bogato zdobionych tkanin. Cała reszta społeczeństwa nosiła tkaniny farbowane indygo. Podział klasowy odbił piętno na Japonii, która po wyzwoleniu się z niego sięgała po kolory, gdyż ubieranie się w indygo kojarzyło się z ograniczeniami.

Kolejną przyczyną zanikania rzemiosła aizome to cena, a właściwie wartość. Nie każdy poza Japonią wie, jak bardzo skomplikowaną, czasochłonną i wymagającą sztuką jest sztuka farbowania Indygo. Mam nadzieję, że ten artykuł pokaże czym jest prawdziwe rzemiosło, czym jest sztuka wykonywania czegoś z pasją z dziada pradziada. Sztuka gwarantująca jakość i historię wplecioną w produkt, jaki możemy nosić. Kiedy zatem zapytasz, dlaczego materiały indygo i stroje wykonane tą metodą są drogie dowiedź się wcześniej, dlaczego są tyle warte.

W tej historii niesamowite jest to, że mogę nosić produkt jakościowy, który ma już swoje lata, a mi posłuży, mam nadzieję, na kolejne dziesięciolecia. To jest prawdziwa wartość rzeczy. Rzeczy, które przetrwają, bo miłość (Ai), jaka została użyta do ich powstania przetrwa.

Opowiedziała: Joanna Koryciarz – Kitamikado

Opisała:  Diana Dyba