Co warto skleić, a co warto wyrzucić?
Czy Kintsugi jest trwałe?
Dlaczego do Kintsugi stosuje się złoto?
Mija dokładnie 7 dni od pierwszych zajęć Kintsugi. Ciekawa jestem jak się ma czarka, którą zaczęłam sklejać. Zajmując swoje miejsce przy długim, drewnianym stole oglądam dokładnie miejsca, gdzie kiedyś były pęknięcia, a teraz są …hmmm, niestety nie wygląda to zbyt ładnie ; ) laka co prawda wyschła, czarka wydaje się solidnie sklejona, ale miejsca łączeń są fatalne. Są chropowate, klej wystaje poza krawędzie i znalazłam także lekkie zagłębienie, gdzie rysa nie jest wystarczająco wypełniona. Kręcę głową i wzdycham nad powierzoną mi czarką. A miało być tak pięknie – szepczę. Moje słowa słyszy Joanna i pochylając się nade mną mówi – cierpliwości, zobaczysz jak będzie pięknie. Ogląda dokładnie rysy mojej czarki i dostaję jasne wytyczne: oczyszczamy dalej. Jak to oczyszczamy? Przecież oczyszczanie było tydzień temu. Jak się okazuje proces oczyszczania jest na każdym etapie. Zanim przejdziemy do uzupełniania ewentualnych ubytków w dalszym ciągu oczyszczamy i polerujemy powstałą już bliznę.
Biorę mały nożyk i bardzo delikatnie oczyszczam blizny z nadmiaru kleju. Nasączam wacik alkoholem i nie dotykając ani jednej rysy myję czarkę z wszelkich zanieczyszczeń. Rysy nie są już chropowate, ani nie wystają. Każdy z nas dokonał oczyszczania swoich naczyń i czekamy na dalsze instrukcje.
#2 USZCZELNIANIE
Robimy kit – słyszymy Joannę, która zręcznie przygotowuje już składniki z którego powstanie owy kit. Mieszamy, ucieramy, sprawdzamy patyczkiem konsystencję, wcześniej konsultując, jakiego rodzaju kit mamy uzyskać, czy gruboziarnisty, czy drobnoziarnisty. Pojawia się kolejny japoński składnik – japońska glinka. Kit gruboziarnisty wykorzystujemy przy dużych ubytkach, natomiast drobnoziarnisty przy delikatnych, drobnych zmianach. Moja czarka wymaga delikatnego wypełnienia, więc przystepuję do mieszania drobnoziarnistego kitu. Powstałą pastą wypełniam równo każdą linię moich sklepień. Miejsce, które wymagało wypełnienia, teraz jest równe i gładkie. Kit, niczym plastelina miękko wypełnia wszelkie niedoskonałości. Proces jego nakładania jest jednak powolny, gdyż wymaga precyzji i staranności. Kolejny już raz wpadam w trans. Reeeelaaaks : )
Na dzisiaj koniec, tyle wystarczy, kit musi wyschnąć – wyrywa mnie z transu głos Joasi. No dobrze, myślę odkładając czarkę na wysoką półkę, aby w spokoju wyschła do naszego kolejnego spotkania. Zastanawiam się ponownie, czyja to czarka i dlaczego uległa zniszczeniu. Już miałam zapytać Joannę, kiedy słyszę za sobą – Diana, a Ty jesteś na facebooku, lub na instagramie? Nasz świeży zespół miłośników Kintsugi wymienia się bezprzewodowymi wizytówkami, abyśmy pozostali w kontakcie : ) Tak, jestem w lesie – odpowiadam, po czym dociera do mnie, że przecież ten zwrot nic nikomu nie powie, chociaż może wzbudzić skojarzenia, że jestem typem offline ; ) Wyjaśniam oczywiście i po chwili grono moich znajomych powiększa się o nowe twarze, imiona, nowe pasje i cieszę się, bo moment poznawania nowych ludzi uważam za coś cudownego. A kiedy są to ludzie żyjący według własnych zasad, kierujący się swoją własną drogą, wciąż się rozwijających, to jestem bardzo szczęśliwa, bo nie jestem jedyna, która swoje życie chce przeżyć po swojemu i w zgodzie ze sobą.
Większość poznanych osób prowadzi własne warsztaty, wykonuje własne produkty. Poznaję kilka z nich i jestem oczarowana. Jak obiecałam niebawem poznacie moich towarzyszy, a warto, bo to co robią jest nie tylko piękne i jedyne w swoim rodzaju, ale to co dla mnie najważniejsze niosą ze sobą wartość. Jest to wartość ręcznie wykonanej pracy, unikatowych pomysłów, kreatywnych wizji, czasem łez gdy coś nie wyjdzie, ale te osoby nie poddają się, kiedy coś nie wychodzi, albo pęka jeszcze w piecu : ) Poprawiają, udoskonalają, wypieszczają by na Wasze ręce trafił wartościowy produkt, produkt wykonany z pasją. I to nie ma ceny, pamiętajcie o tym szczególnie teraz szukając prezentów dla najbliższych i wszelakich okazji, promocji. Zastanówcie się co naprawdę jest warte kupowania. Co warto mieć, aby nie wyrzucać po sezonie, lub gdy zmieniają się trendy.
Powracając do Kintsugi zastanawiam się co warto skleić, a co warto i powinno się wyrzucić? Przytoczę cytat z “Purezento Joanny Bator i niech on będzie przewodnikiem po tym, co warte sklejenia, a co lepiej wyrzucić z naszego życia. Zrobić miejsce na nowe.
“ – Są skorupy czekające na sklejenie złotem. I są śmieci, których trzeba się pozbyć – wyjaśnił piegus. Najważniejsze to umieć odróżnić jedne od drugich. To wymaga odwagi. Jeśli jej nie znajdziemy, zmarnujemy złoto na sklejanie śmieci – potwierdził Mistrz Myo.
Ja pozbyłam się wielu rzeczy, nawet książek, które są przecież bezpieczne w mojej głowie. Pozbyłam się nadmiaru ubrań i kosmetyków zostawiając tylko takie, w których po prostu uwielbiam być i których lubię używać. Zamieniłam także piękne mieszkanie w pięknej dzielnicy. Zamieszkałam w małym mieszkaniu, którego minimalistyczna forma i praktycznie brak półek ułatwia mi unikanie obrastania w niepotrzebne bibeloty. Nowa dzielnica jest równie fascynująca jak jeszcze niedawno Kalifornia, bo poznaję nowe miejsca, nieznane dotąd i nowych ludzi, mieszkańców, sąsiadów, panią w kwiaciarni, z którą lubię rozmawiać o roślinach. Lubię to miejsce i zaczynam się czuć jak u siebie.
– Diana
Część trzecia tutaj: https://www.jestemwlesie.pl/t-r-w-a-l-o-s-c/
Z tym to nigdy nie wiadomo co jest śmieciem.
Wcześniej, czy później wiadomo. Śmieć to może nie jest najładniejsze słowo, ale obrastamy w tyle niepotrzebnych rzeczy, że warto się zastanowić po co? W rzeczy i nierzadko w relacje, które wymagają naprawy lub odejścia, bo niszczą. Ja naprawdę doceniam teraz słowo przestrzeń, bo mimo, iż nie mam wiele rzeczy i została przy mnie garstka zaufanych ludzi, to zarówno w rzeczach i moich relacjach jest ogromna wartość. Tej wartości szukaj w rzeczach i relacjach i jak nic się nie czujesz, a czasami czuje się wręcz niepokój to po co trzymać?