Zapraszam Was do wyjątkowej rozmowy z lek. wet. spec. Ewą Mazur, założycielką unikalnej kliniki weterynaryjnej Vet for Bees.

Ewa opowiedziała o swojej inspiracji do założenia tej pionierskiej placówki, która jako jedna z nielicznych w Polsce koncentruje się na zdrowiu pszczół. W rozmowie poruszyłyśmy wiele ciekawych tematów – od problemów zdrowotnych, z jakimi borykają się pszczoły, przez metody diagnostyczne stosowane w klinice, aż po plany na przyszłość i współpracę z pszczelarzami.

Jeśli interesuje Was ochrona pszczół i chcecie dowiedzieć się więcej o tym, jak można wspierać te pożyteczne owady, zapraszam do lektury!

Diana Dyba: Co zainspirowało Cię do założenia Vet for Bees i jaką rolę odgrywa Twoja klinika w ochronie pszczół?

Ewa Mazur: Główną inspiracją do założenia gabinetu weterynaryjnego dla pszczół była chęć pomocy pszczołom. Sytuacja zdrowotna pszczół w Polsce nie jest dobra. Stan zdrowotny rodzin pszczoły miodnej wpływa na dzikie pszczoły, a że pszczoły miodnej jest w Polsce coraz więcej to sytuacja ogólnie się nie poprawia. W związku z tym postanowiliśmy otworzyć miejsce gdzie pszczelarze, którzy opiekują się pszczołą miodną mogą uzyskać pomoc lekarsko-weterynaryjną. Brakuje takich  miejsc w Polsce i mamy nadzieję, że będą powstawać nowe. Myślę, że jeszcze za wcześnie na to, żeby mówić o jakimkolwiek wpływie Vet for bees na ochronę pszczół, ale mamy nadzieję, że nawet taki mały gabinet weterynaryjny poprawi sytuację. 

Diana Dyba: Jakie usługi oferuje Wasza klinika pszczelarzom i jakie korzyści przynoszą one dla zdrowia pszczół?

Ewa Mazur: Świadczymy usługi lekarsko-weterynaryjne skierowane do pszczelarzy. Są to między innymi konsultacje w sprawie stosowania leków, higieny na pasiece czy hodowli matek. Badamy także próbki od pszczelarzy, np. osypy zimowe pszczół, próbki z martwych rodzin czy próbki pszczół dorosłych w okresie letnim. Stawiamy na podejście indywidualne i każdy wynik szczegółowo omawiamy. Odwiedzamy także pszczelarzy i przeprowadzamy tzw. przeglądy kliniczne. Wiele istotnych spraw można zauważyć dopiero na pasiece. Układamy także plany monitoringowe pasiek i konsultujemy na bieżąco ich wyniki. Edukujemy pszczelarzy, np. na wykładach w kołach pszczelarskich czy webinarach on-line. Szkolimy też praktycznie bezpośrednio na pasiekach.  

Diana Dyba: Możesz opowiedzieć o najczęstszych problemach zdrowotnych pszczół, z którymi się spotykacie?   

Ewa Mazur: Najczęstszy problem to choroba pasożytnicza wywoływana przez dręcza pszczelego (z łac. Varroa destructor) i nazywana warrozą. Jest to powszechna choroba, oficjalnie nie ma pasiek wolnych od tego pasożyta w Polsce, więc należy cały rok kontrolować sytuację. Warrozie towarzyszą zakażenia wirusowe, np. wirus ostrego paraliżu pszczół. Często mamy do czynienia z chorobami grzybiczymi dotykającymi i pszczoły dorosłe, i czerw. Trochę rzadziej pojawiają się próbki dodatnie na choroby bakteryjne, np. zgnilec europejski. 

Diana Dyba: Jakie metody diagnostyczne i terapeutyczne stosujecie w klinice?

Ewa Mazur: Po pierwsze, badania osypów zimowych jako działanie profilaktyczne. Tego brakuje w polskim pszczelarstwie. Niewielu pszczelarzy wysyła regularnie próbki do badań, a myślę, że są tacy którzy nie wiedzą, że coś takiego w ogóle się wykonuje. Osyp zimowy to wszystkie martwe pszczoły, okruchy itp., które spadną na dno ula w trakcie zimy. Wiele informacji można z osypu wyciągnąć i dzięki temu zapobiegać rozwojowi chorób. Diagnostyka opiera się na badaniach próbek pszczół żywych, martwych czy czerwiu. Niezwykle istotny jest też wywiad z pszczelarzem, musimy prześledzić jego działania na pasiece. Jeżeli chodzi o terapie to mamy szereg działań, które zalecamy pszczelarzom, ale podchodzimy do tego indywidualnie. Najczęściej zaczynamy od podstaw czyli zalecamy konkretne działania higieniczne na pasiece. Zauważyliśmy, że wielu pszczelarzy ma niepełną wiedzę na ten temat.

Diana Dyba: W jaki sposób współpracujecie z pszczelarzami, aby monitorować i leczyć choroby pszczół?

Ewa Mazur: To zależy od województwa, z którego pochodzi pszczelarz. Jeżeli jest możliwość to odwiedzamy pasiekę i badamy pszczoły samodzielnie. Jeżeli nie ma takiej opcji to pszczelarz przysyła próbki do gabinetu wraz z pismem przewodnim. Próbki to są najczęściej pszczoły dorosłe, wycinek plastra z czerwiem lub osyp zimowy. Osyp jest najpopularniejszym materiałem, który do nas trafia. Po zbadaniu próbek zawsze dzwonimy do pszczelarza i omawiamy wynik. Zazwyczaj musimy o coś dopytać, wyjaśnić. Natomiast pisemne zalecenia wysyłamy e-mailowo. Porad lekarsko-weterynaryjnych zazwyczaj udzielamy telefonicznie, ale też jest opcja e-mailem czy nawet na żywo w gabinecie.  

Diana Dyba: Jakie szkolenia i edukację oferujecie pszczelarzom?

Ewa Mazur: Wszystkie tematy dotyczące profilaktyki chorób pszczół, zwalczania chorób, a także higieny w pasiece pojawiają się na naszych wykładach i szkoleniach. Zdarza się, że edukujemy (zwłaszcza Bartek) też w temacie ochrony dzikich zapylaczy. Są to głównie warsztaty dla młodych. 

Diana Dyba: Jakie wyzwania napotykacie w codziennej pracy kliniki i jak sobie z nimi radzicie?

Ewa Mazur: Po pierwsze, za krótka doba. Wraz z Bartkiem (współzałożyciel Vet for bees Bartłomiej Molasy) rozwijamy gabinet na zasadzie tzw. side project. Po drugie, nasze założenia są zupełnie inne niż dotychczas spotykało się w Polsce. W tej chwili leczenie pszczół spoczywa na barkach pszczelarzy, a działanie lekarzy weterynarii jest zmarginalizowane. System jest przewrócony do góry nogami, bo to lekarz powinien badać, monitorować i zalecać działania lecznicze lub ewentualne użycie leku. Pszczelarze, którzy dzwonią do nas, bo chcą kupić leki, które sami wybrali są bardzo zdziwieni, że nie wydajemy leków „na życzenie”.    

Diana Dyba: Badasz pszczoły także na uczelni SGGW – jaki kierunek ukończyłaś by zajmować się profesjonalnie tym co robisz?

Ewa Mazur: Ukończyłam Wydział Medycyny Weterynaryjnej na warszawskiej SGGW. Po kilku latach praktyki klinicznej zapisałam się na specjalizację dla lekarzy weterynarii „Choroby Owadów Użytkowych” i zdałam egzamin państwowy. Dzięki temu mam tytuł specjalistki właśnie w tym kierunku. Jestem też oficjalnie pszczelarzem, czyli mam tytuł zawodowy technik pszczelarz po zdanych egzaminach zawodowych: kwalifikacja R4 i R17. 

Diana Dyba: Czy badasz tylko pszczoły hodowlane miodne czy także dzikie?

Ewa Mazur: W moich badaniach skupiam się głównie na pszczole miodnej, ale w Instytucie Medycyny Weterynaryjnej są również prowadzone badania na innych pszczołach, m.in trzmielach, murarkach. Były też projekty dotyczące pszczoły miodnej zasiedlającej barcie lub kłody bartne. Pytanie brzmi czy była to jeszcze hodowlana pszczoła miodna czy już dzika pszczoła miodna?

Diana Dyba:  Jakie różnice w badaniach występują pomiędzy gatunkami?

Ewa Mazur: Mimo tego, że niektóre patogeny występują u różnych pszczół jak choćby zakażenia wirusowe, np. wirus zdeformowanych skrzydeł, to mamy też różnice gatunkowe. Między innymi warroza jest niezwykle groźna tylko dla pszczoły miodnej. Dodatkowo część dzikich pszczół jest w Polsce pod ochroną więc, aby wykonywać badania należy mieć zgodę odpowiednich instytucji. 

Diana Dyba: Jakie są Wasze plany na przyszłość, jeśli chodzi o rozwój kliniki i działalność na rzecz ochrony pszczół?

Ewa Mazur: Chcielibyśmy poszerzać ofertę dla pszczelarzy o kolejne badania diagnostyczne, m.in. bardziej szczegółowe badania mikrobiologiczne. Chcemy też udoskonalić przebieg tzw. przeglądów klinicznych, czyli po prostu wizyt w pasiekach. W planach mamy także stworzenie poradnika dla pszczelarzy, który będzie naszpikowany konkretnymi, praktycznymi wskazówkami na temat profilaktyki i monitoringu rodzin.

 

Więcej informacji o klinice Ewy i Bartłomieja znajdziecie tutaj.