ZUZA MIŚKO

Wiecie czym jest tak zwane zawiązanie akcji? Kiedy spotykacie kogoś i łapiecie wspólną falę i możecie rozmawiać bez końca. Złapałam taką falę z bohaterką mojej kolejnej rozmowy – Zuzą Miśko. Rozmowy, która z pierwszego spotkania przeszła w kolejne, a potem w kolejne 🙂 Sprzyja temu także fakt, że mieszkamy bardzo blisko od siebie – na warszawskich Bielanach, ale to właśnie Zuza pokazała mi kilka smaczków tej dzielnicy.

Tym wywiadem wspólnie zamykamy pewien etap, bo jak się okazało mamy z Zuzą podobnie, obecnie obie szukamy nowego miejsca do życia. Obie też mamy podobną naturę, która prowokuje do bycia w ciągłej drodze. Bardzo inspirujące jest poznanie kogoś z tak podobnymi doświadczeniami, fascynacjami i tak wielką miłością do natury. To ona gra pierwsze skrzypce w pracach artystki. Natura, która w nas drzemie – dzika, nieokiełznana, ta której niektórzy się tak boją, a przecież nie ma nic bardziej naturalnego jak bycie sobą prawdziwym, autentycznym, nieposkromionym. Zapraszam na rozmowę o poszukiwaniach własnej drogi. O podążaniu nią chociaż często wiatr wieje prosto w oczy. Właśnie ten wiatr powoduje, że jesteśmy silniejsi, łapiemy równowagę, więc niech jak najdłużej rozwiewa nam włosy.

1602jpg

Zuza Miśko

Diana Dyba: Kiedy poczułaś, że drzemie w Tobie sztuka, którą potrzebujesz przekazać?

Zuza Miśko: Przyznam, że sporo się nad tym zastanawiam. Z jednej strony zawsze coś tworzyłam, wydawało mi się to oczywiste, z drugiej, miałam momenty w życiu, kiedy próbowałam skierować swoją kreatywność na bardziej racjonalne tory – szukając stałej pracy albo nawet dość mocno ją sabotując. Nie przepadałam za słowem artystka bo ono budzi skojarzenia z pewną chaotycznością, neurozą i byciem outsiderem. Jestem uporządkowana, studiowałam w szkole filmowej, a sztuka filmowa wymaga dyscypliny w przekazywaniu swoich przemysleń. Najwięcej czasu zajęło mi odnalezienie, o czym tak naprawdę chcę opowiadać i to nastąpiło całkiem niedawno.

paradise2WIP_zuzamiskojpg

Czy wychowanie się w domu, gdzie oboje rodzice są artystami miało wpływ na Twoje zawodowe wybory?  

Trudno jest wyjść poza swoje środowisko, zwłaszcza jeśli jest to bardzo liberalny dom, w którym całkowicie wolno wyrażać siebie. Po prostu nie ma się wtedy potrzeby, żeby to zmienić, można tylko rozwijać, to co się otrzymało w dzieciństwie. Moi rodzice byli bardzo wszechstronni, zajmowali się malarstwem, grafiką, projektowali opakowania, malowali murale. Szyli też zabawki, robili meble i bardzo dużo fotografowali. W domu była ciemnia fotograficzna, lampy filmowe, cała masa różnych ciekawych narzędzi i stosy zagranicznych czasopism o sztuce – amerykańskich i francuskich. Myślę, że gros mojej artystycznej edukacji to organiczne obcowanie ze sztuką. Rodzice prowadzili też własne firmy, min. mieli galerię co dało mi odwagę w byciu freelancerem i zainteresowanie biznesem.

zrobtoposwojemu_zuzamisko_22jpg

Zuza Miśko w swojej pracowni na tle swoich prac oraz obrazu swojej mamy Bożeny Jędrzejewicz – Krzysik 

Jak wyglądała Twoja droga do szukania formy w jakiej najlepiej będziesz mogła się wyrażać?

Jestem w takim wieku, kiedy znam już siebie na tyle, że daję sobie swobodę w poszukiwaniu formy, kładąc większy nacisk na myśl, którą chcę przekazywać.

W wieku 18 lat zaczęłam studia na kierunku Animacja / Efekty specjalne w szkole filmowej w Łodzi. Czułam się za młoda na studia reżyserskie, a animacja była furtką do świata filmu, który mnie fascynował, bo chciałam pracować w zespole.

W połowie lat 90-tych szkoła filmowa to była niezwykła instytucja, zatrzymana w czasach świetności kina PRL i kinematografii europejskiej. Moje pierwsze filmy animowane powstały na taśmie 35 mm., na kamerach z lat 50-tych. To był trudny czas, nie tylko Polska przechodziła transformację ekonomiczną i kulturową ale do filmu weszły media cyfrowe i cały ten romantyczny, uduchowiony świat błyskawicznie wywrócił się do góry nogami. W 2000 roku udało mi się złapać oddech podczas rocznego stypendium w Finlandii, na Politechnice w Turku. Ogromnie się w tym kraju zakochałam, ze względu na wzornictwo, surowość klimatu i prostotę życia.

Po powrocie wpadłam w młody jeszcze rynek reklamy w Warszawie, grafikę komputerową, animację do reklam i zwykłe dorosłe życie. Branża ilustracji czy rzemiosła praktycznie nie istniała, nie było też takiego pędu do samodoskonalenia jak dziś, to był czas pogoni za pieniędzmi i dobrami materialnymi. Miałam w sobie duży opór przed takim życiem, pracą na rzecz producentów dezodorantu i czipsów. Dawałam sobie dużo luzu, rysowałam, bywałam w Japonii, prowadziłam bloga o designie lat 60-tych zanim było to modne, szukałam siebie. Po drodze zrobiłam rysunkowy film animowany dla dzieci w Poznaniu, który powstał z ekipą animatorów pamiętających jeszcze czasy Reksia. Było też kilka wystaw ilustracji i nieudane podejścia do zakładania marki odzieżowej.

Przełom przyszedł kiedy zaczęłam robić grafikę warsztatową, a jednocześnie uruchomiłam konto na Instagramie. To była wtedy przestrzeń dla niezależnych artystów, a w kategorii linorytu było nas sporo i wspieraliśmy się wzajemnie. Moje pierwsze linoryty były związane z naturą, która zawsze mnie inspiruje i z pojęciem uważności, które jest składową buddyzmu. Te serie grafik spotkały się z tak pozytywnym odbiorem, że postanowiłam pójść dalej w tym kierunku.

mockups_moonwolf_zuzamiskojpg

Na czym dokładnie polega sztuka linorytu i czym Cię zafascynowała?

Przez jakiś czas szukałam techniki, która pozwoli mi odejść od komputera i da niezależność od drukarni cyfrowych. Wielu grafików i ilustratorów powiela swoje prace w formie plakatów. Dla mnie ważna była możliwość wyboru szlachetnego papieru, decydowania o kolorach na etapie drukowania pracy, czy możliwość oddania barw, które tracą na reprodukcji w systemie CMYK.

Technicznie linoryt to metoda druku wypukłego – to znaczy żłobi się matrycę w linoleum specjalnymi dłutami, a następnie pokrywa wypukłe elementy farbą drukarską i odbija na papierze. Ponieważ jest to proces odręczny, każda odbitka jest nieco inna i to stanowi o ich wartości kolekcjonerskiej. Dodatkowo farby, których używam, przygotowane z naturalnych lub syntetycznych pigmentów, są dużo bogatsze w niuanse kolorystyczne niż wydruk z drukarki.

mockups_poppy_zuzamiskojpg

Linoryt ma swoje ograniczenia – zarówno w formie jak i w ilości kolorów.

Zadaniem grafiki nie jest odtwarzanie rzeczywistości tylko oddanie wrażenia, przez grę między farbą, a jej brakiem. To technika, w której dużą rolę odgrywa pusta przestrzeń. Ubogość środków zmusza do poszukiwań syntezy, a to jest zgodne z moimi założeniami, wyniesionymi z filmowej montażowni – wszystko co jest zbędną dekoracją i nie służy komunikacji, ląduje w koszu na śmieci.

zuzamisko_zrobtoposwojemujpg

O czym są Twoje prace?

Moje ostatnie prace, z serii “Desire” i “Paradise” dotyczą naszych biologicznych instynktów – pożądania oraz miłości – staram się zbadać czy i na ile są tożsame. Umieszczam moich bohaterów – zazwyczaj kochanków – w mitycznym raju, w otoczeniu bujnej natury zdając sobie doskonale sprawę z tego, że jest to raj utracony.

Idąc dalej – interesuje mnie nasze miejsce w naturze, jej pogranicza i o tym będzie nowa seria moich prac. Mam głęboką świadomość, że nie jesteśmy sami na tej planecie, a każdy mikroskopijny robaczek czy polny kwiatek stanowi arcydzieło kreacji. Chciałabym skłonić odbiorców do poszukiwania tych arcydzieł natury na codzień, w szarej miejskiej przestrzeni bo to daje poczucie harmonii z planetą i daje dystans wobec własnych problemów. Kolejnym rozwinięciem tego tematu jest kwestia wolności osobistej i kreatywności we współczesnym globalnym systemie ekonomicznym i społecznym.

lovers_zuzamiskojpg

LOVERS_zuzamisko_2jpg

Bycie artystą to także biznes, bo pracujesz dla siebie, tworzysz Atelier Miśko. Co w pracy dla siebie jest dla Ciebie najtrudniejsze, a co sprawia największą satysfakcję?

Biznes jest wspaniałą formą kreacji. Jestem zdumiona tym, jak bardzo moje doświadczenie reżyserskie przekłada się na formuły biznesowe. Bardzo żałuję, że nie podjęłam jakichś studiów w tym kierunku ale teraz mając już 40+ lat i dużo planów artystycznych staram się raczej iść na skróty, czerpiąc wiedzę z książek, z magazynów typu Forbes, Economist, portali niezależnych i kierować się intuicją. W biznesie szukam rozwiązań, które pozwolą mi zachować jak największą uważność, tzw. “midfulness”, nie zależy mi natomiast na gwałtownym wzroście. Dlatego wszystkie metody, stworzone w dużej mierze przez mężczyzn zachodniego świata filtruję przez swoją kobiecość, a także, jako artystka, próbuję łamać niektóre zasady. Przyznam, że prawdziwa pasja do biznesu obudziła się we mnie po roku pracy w artystycznym startupie.

Pochodzisz z Krakowa, studiowałaś w Łodzi, następnie w Finlandii, po drodze była też Japonia o którą jeszcze zapytam i Warszawa, ale w Warszawie mieszkałaś już w kilku miejscach? Czy to potrzeba ciągłej zmiany, czy szukanie własnego miejsca? 

Jakby to powiedziała moja babcia, jestem widać powsinogą… lubię zmieniać otoczenie i to się chyba nie zmieni. Oczywiście bardzo brakuje mi przystani, moi rodzice niestety również nie osiedli zbyt mocno na stałe ale nauczyłam się, że domy są przedmiotami, a prawdziwym centrum mojego świata stanowię ja sama, niezależnie od miejsca. To jest wygodne bo tak naprawdę muszę tylko dbać o to co między uszami, a ten organ na szczęście jest przenośny i bardzo sprawny.

mockups_ursa_zuzamiskojpg

Wiem, że Japonia jest Ci bardzo bliska. Jaki ma wpływ na Ciebie i Twoje prace?

Japonia a raczej daleki Wschód jest absolutnie częścią mojego DNA i nie jestem w stanie określić jak to się zaczęło. Nie można tak naprawdę rozpatrywać Japonii w oderwaniu do Chin czy Indii bo jest to kraj ukształtowany przez buddyzm i konfucjanizm. Fascynują mnie różnice w interpretacji obyczajów i estetyki. Tak naprawdę związek z Japonią wziął się z zainteresowania tym co obce, odmienne. To ma swoje źródło w dzieciństwie, w otwartym domu moich rodziców, w turystycznym Krakowie oraz w książkach – kolekcjonowałam i czytałam z pasją książki o mitach i symbolach oraz bajki z całego świata.

Japonia inspiruje mnie swoją oszczędną estetyką i specyficznym ujęciem człowieka w naturze – stanowi tylko drobny element pejzażu, a nie występuje na pierwszym planie. Poznałam Japonię na tyle blisko, że widziałam też japoński kicz i bałagan. To jest bardzo bogaty kulturowo kraj o wielu obliczach.

Znam też dość dobrze sztukę amerykańską, zarówno współczesną jak i tą starszą. Jest bardzo odmienna od europejskiej, dobrze się z nią czuję, zresztą większość odbiorców moich prac to Amerykanie i Kanadyjczycy. Mam nawet takie marzenie, żeby zaistnieć w tamtejszych galeriach ale przyznaję, jest to trudne. Sztuka amerykańska, przy całym bogactwie treści reprezentuje też niezwykle wysoki poziom warsztatu, a mierzenie się z nim wymaga wyrzeczeń.

gardenofeden_zuzamiskojpg

Spotykamy się na warszawskich Bielanach gdzie mieszkasz i masz swoją pracownię i po 2 latach planujesz kolejną przeprowadzę tak?

Uwielbiam to mieszkanie, ma piękny widok i wygodny układ ale jest mi tu trochę ciasno. Chciałabym organizować warsztaty z linorytu, prowadzić bardziej otwarty dom, a moja kawalerka temu nie sprzyja. Poza tym ciekawi mnie co spotkam w nowym miejscu. Przeprowadzka jest też dobrym pretekstem do rozstania się z przedmiotami, które przestały mnie już inspirować.

zrobtoposwojemu_zuzamisko_6jpeg

zrobtoposwojemu_zuzamisko_99jpg

Pracownia Zuzy Miśko

Bycie freelancerem to częsta praca w domu. Twoja pracownia mieści się w Twoim mieszkaniu. Jakie są tego zalety, a jakie wady?

Bycie freelancerem sprawia, że sama zarządzam swoim czasem i energią, a z upływem lat wypracowałam sobie bardzo ścisły system.

Pracuję we własnych, dopasowanych do mnie godzinach, ok. 10 godzin dziennie, czasami więcej. Moje biurko, fotel i oświetlenie są maksymalnie ergonomiczne, o co zazwyczaj trudno poza domem. Poza tym mogę robić przerwy wtedy, kiedy moje ciało się tego domaga. Poświęcam je na gotowanie, spacer z psem, uporządkowanie szafy itp. To pomaga zachować efektywność w czasie bardzo intensywnej pracy.

Myślę, że gdybym miała pracować poza domem, byłaby to bardzo starannie zaprojektowana pracownia ale na razie takie rozwiązanie jest zbyt drogie. Jedyną wadą jaką zauważam jest to, że mieszkanie połączone z pracownią szybciej się brudzi i zużywa. Absolutnie nie narzekam na brak ludzi – wręcz przeciwnie, spotykam się z nimi kiedy mamy na to czas, w komfortowych warunkach albo rozmawiamy na czacie czy przez telefon.

zuzamisko_zrobtoposwojemu_2jpg

Skąd czerpiesz inspiracje? Czego słuchach, co oglądasz, co lubisz?

Nasz mózg jest tak zbudowany, że łatwo przejmuje obrazy i treści wokół nas więc podchodzę do odbioru sztuki bardzo wybiórczo. Szukam inspiracji pod kątem tematów, nad którymi pracuję.

Staram się wyłapywać na bieżąco globalne trendy i tendencje, które kształtują się poza Polską. Czytam książki o tematyce antropologicznej, ekonomicznej i społecznej, prasę np. Wired ale także Medium, Quartz i nasze rodzime portale opiniotwórcze. Oglądam zdjęcia i filmy dokumentalne.

Ostatnio rzadko wpuszczam w swój świat fikcję – literatura i seriale wpływają na mnie na tyle mocno, że jest mi trudno stworzyć później coś, co nie będzie nosiło śladów tego czy innego artysty. Jedynie muzykę konsumuję bez ograniczeń i bardzo lubię wypuszczać się na polowanie po omacku w zakamarkach Youtube, interesują mnie wszystkie gatunki ale mam słabość do dobrego wokalu.

Ostatnio czytałam “Business Stripped Bare” Richarda Bransona, “Kwantechizm” Andrzeja Dragana i słuchałam Bass Astral & Igo oraz nowej Rhiannon Giddens.

Nad czym obecnie pracujesz?

Ten rok jest czasem poszukiwań i budowania struktury tego, co zamierzam robić w przyszłym roku.

Moja seria grafik Desire przerodziła się w serię gwaszy erotycznych “Paradise”, które będzie można kupić w formie plakatów w polskim sklepie Wallbeing.

Zrobiłam też kilka projektów wzorów na tkaniny, ponieważ zawsze o tym marzyłam, między innymi zaprojektowałam nadruk na apaszkę, która towarzyszy jubileuszowemu wydaniu płyty “Róża” zespołu Maanam. Na apaszce jest Kora, która zresztą mieszkała w mojej okolicy, róże i lokalne polne rośliny. Wszystkie projekty na tkaninę malowałam gwaszem, ucząc się tej techniki i w przyszłym roku powinno to zaowocować nową serią prac, poświęconych naturze ale także technologii.

KORA_zuzamiskojpg

Przygotowuję nowe tematy do linorytów i na razie jestem na etapie pracy koncepcyjnej. W międzyczasie zajęłam się dawno zapomnianym scenariuszem do krótkometrażowego filmu animowanego i to jest moje zajęcie na najbliższe tygodnie. Z wielką przyjemnością powracam do filmu po tak długiej przerwie.

Zrobtoposwojemu_ZuzaMisko_12jpg

Zuza Miśko i Diana Dyba 

Prace Zuzy Miśko możecie zakupić na stronie Atelier Miśko

Diana Dyba