Pola Dwurnik

Artystka totalna dla której sztuka jest zarówno nałogiem, religią, wewnętrznym imperatywem, lekarstwem, przestrzenią duchowo-fizyczną – jest jej środowiskiem naturalnym, bez którego nie umie i nie chce być. Właśnie to być wyróżnia prawdziwego artystę. Bycie sobą, oddanie się własnej sztuce bez zgody na kompromisy i szukania poklasku. Przyznanie się przed sobą i innymi – tak jestem artystką i co najważniejsze będę nią pomimo wszystko.

Zapraszam na wywiad z Polą Dwurnik.

01_Pola_Dwurnik_Miss_Langwidere_2012-2014_oil_on_canvas_150_x_210_cm_smalljpg

Pola Dwurnik “Miss Langwidere” 

Diana Dyba: Malujesz obrazy, wydawałaś pismo artystyczne Sekcja, rysujesz, jesteś autorką artystycznych książek, prowadziłaś własną galerię sztuki, tworzysz projekt muzyczny, a od zeszłego roku prowadzisz Fundację pamięci Twojego taty Edwarda Dwurnika. Jest w Tobie niesamowita potrzeba tworzenia, wszystko zamieniasz w sztukę. Czym jest sztuka dla Ciebie?

Pola Dwurnik:

Sztuka jest esencją, celem i sensem mojego życia.

Można to opisać na wiele sposobów. Gdyby pytanie to zadał mi nałogowy palacz, odpowiedziałabym, że sztuka to nałóg, którego nie chcę rzucić. Gdyby zadał mi je duchowny, odpowiedziałabym, że sztuka to moja religia. Gdyby pytanie padło z ust filozofa, rzekłabym, że sztuka jest wewnętrznym imperatywem, z którym nie można negocjować. Gdyby zapytał mnie psycholog, powiedziałabym, że jest sposobem radzenia sobie z niepokojem i lękiem. Gdyby zapytał mnie lekarz, że jest lekarstwem na choroby, które mogą mi zagrażać. Gdyby zaś zapytał mnie mój synek, i pewnie kiedyś zapyta, odpowiedziałabym,

że sztuka jest przestrzenią duchowo-fizyczną, w której żyję od urodzenia. To moje środowisko naturalne.

Pola_Dwurnik_01_Styczen_olej_plotno_116x89cm_MG_7168jpg

Pola Dwurnik “Styczeń” 

DD: I pewnie jesteś gotowa o sztukę walczyć i jej bronić?

PD: Tak, bo współczesny, niewiadomo dokąd pędzący świat operuje schematami i nie sprzyja pogłębionej, niespiesznej refleksji. Tym samym nie sprzyja rzetelnej pracy twórczej. Mówi o tym Olga Tokarczuk w mowie noblowskiej. Ale walka o sztukę rozgrywa się w wielu obszarach. Ja szczęśliwie nie muszę walczyć o moje prawo do tworzenia, ja walczę raczej o czas, którego obecnie mam bardzo mało. Ale wielu ludzi musi bić się o to, żeby w ogóle być twórcą. Najtrudniej jest na początku. Młodzi artyści, w tym szczególnie kobiety artystki, często zmagają się z brakiem zrozumienia swojego najbliższego otoczenia. Nierzadko partner, rodzina, przyjaciele, nie rozumieją tego, że uprawianie sztuki to niebywale trudny i wymagający zawód. Jest to profesja pochłaniająca człowieka w całości, której chętnie oddałby 100% czasu, a nie ustawowe osiem godzin dziennie. Ponadto młodzi artyści na ogół swoją sztuką nie zarabiają pieniędzy, co strasznie utrudnia ich sytuację. Drugim trudnym elementem tego zawodu jest tzw art world. Krytycy, galerzyści i kuratorzy sztuki grają artystami – jednych wykpiwają lub ignorują, drugich wywyższają i nagradzają. Choć prywatnie to na ogół fajni ludzie, gdy przychodzi do oceny sztuki okazują się bezwzględni. Trzeba to przyjąć i zaakceptować, przygotować się na najgorsze i z radością oddać się pracy.

Owo oddanie się sztuce pomimo świata sztuki to ważny element walki o własną autonomię.

Pola_Dwurnik_02_Luty_olej_plotno_116x89cm_MG_7182jpg

Pola Dwurnik  “Luty” 

DD: Ty nie masz z tym problemu?

PD: Ja nie, ale mam kilkoro znajomych, którzy z powodu krytyki zupełnie przestali uprawiać sztukę i są bardzo nieszczęśliwi. A ja wiem, ze osoby, które napisały im negatywne recenzje, dziś zupełnie tego nie pamiętają. Z drugiej strony to jest po prostu zawód dla ludzi przekonanych do tego, co robią.

Pola_Dwurnik_04_Kwiecien_olej_plotno_116x89cm_MG_7192jpg

Pola Dwurnik “Kwiecień” 

DD: Gdy studiowałaś historię sztuki na UW, prowadziłaś Galerię Zakręt, w której debiutowało wielu cenionych dzisiaj artystów. Jak poznać, że czyjaś praca to dzieło sztuki? Czym dla Ciebie jest dobra sztuka i jak oceniasz, że warto zainwestować właśnie w danego artystę?

PD:

No właśnie. Prawdziwy artysta ma silną potrzebę tworzenia i robi sztukę pomimo. Pomimo trudności i niesprzyjających okoliczności, pomimo własnego zmęczenia i zniechęcenia, pomimo świata sztuki. To się od razu czuje, od pierwszego spotkania.

Taka osoba jest pochłonięta swoją pracą, jest „zakręcona’’. To nie znaczy, że tworzy dzieła sztuki. Na ogół prace artystyczne bardzo młodych ludzi są raczej średnie. Wiele własnych wczesnych obrazów i rysunków uważam za nieudane. W tym momencie, na samym początku, liczy się osobowość i pasja, emocje. Człowiek, który kalkuluje, co stworzyć, żeby zrobić karierę i przypodobać się aktualnie panującym kuratorom, raczej nie będzie wybitny.

Prawdziwy twórca jest wolny od kalkulacji, jest szalony, ryzykuje. No i nie zagłębia się zanadto w meandry świata sztuki.

W Galerii Zakręt kuratorami wystaw byli różni studenci historii sztuki i to oni decydowali o wyborze artysty. Ale zgodnie z tym, co mówię, ludzie, których pokazywaliśmy to były na ogół silne osobowości i większość przetrwała w tym zawodzie do dziś.

Pytasz o inwestowanie w artystę – po raz pierwszy w wywiadzie dostaję takie pytanie. To pewnie znak czasu. Myślę, że najlepiej inwestować w sztukę, która nas głęboko porusza – zachwyca lub niepokoi. Nie inwestuje się w coś, co pasuje do kanapy. Wielu kolekcjonerów inwestuje też w artystów, których znają osobiście. Często są to wieloletnie przyjaźnie i jednocześnie rodzaj prywatnego mecenatu – świetna sprawa.

pola_dwurnik_Ogrod_Apolonii_2011_olej_150x210cmjpg

Pola Dwurnik  “Ogród Apolonii”

DD: Jedna z Twoich malarskich serii „Ogród Apolonii” to zapis Twoich związków. Z obrazów możemy dowiedzieć się jak postrzegasz swoich byłych partnerów, każdy przedstawiony jest jako inne zwierzę. Jest postawny niedźwiedź, ale jest też brzydki kondor, wściekły paw i świnia. O ile porównanie do niedźwiedzia może być bardzo miłe, to ze świni ex się raczej nie ucieszy?

PD: Pod postacią świni sportretowany jest chłopak, z którym 15 lat temu byłam związana przez 3 miesiące. Nie przyjaźnimy się, ale co pewien czas spotykam go na imprezach artystycznych i gdy tylko mnie widzi ogłasza wszem i wobec, że jestem jego byłą dziewczyną. Nie jest to szczególnie subtelne, prawda? Z kolei chłopak przedstawiony jako paw, czasem przychodzi na moje wernisaże i filuternie zabawia gości, dominując każdą rozmowę. Wydaje mi się, że te portrety są w punkt trafione.

Natomiast jest to nadal sztuka, która operuje nawiasem i cudzysłowiem. Obrażanie czy oburzenie się na mnie za te obrazy oznaczałoby brak zrozumienia tej formy wypowiedzi. Co innego, gdyby to była książka autobiograficzna, czy wywiad w kolorowym piśmie, ale obrazy?

Pola_Dwurnik_Ogrod_Apolonii_Nr_4_Dawid_2010_olej_plotno_46x55cmjpg

Pola Dwurnik “Ogród Apolonii”

Pola_Dwurnik_Ogrod_Apolonii _Micha_2010_olej_potnojpg

Pola Dwurnik “Ogród Apolonii”

DD: Czy swojego męża też postrzegasz jako jakieś zwierzę?

PD: Daniel, mój mąż jest nosorożcem, namalowałam go w 2011 roku, sześć lat przed naszym pierwszym spotkaniem. To ostatni obraz w zwierzęcej serii, „Wymarzony Ogród Apolonii”. Panuje na nim horror vacui egzotycznych stworzeń, a głównym bohaterem jest wielki, szary nosorożec. Już wtedy, w 2011 roku twierdziłam, że to mój przyszły małżonek.

DD: Ile czasu pracowałaś na tym obrazem? Ile czasu w ogóle pracujesz nad jednym obrazem? Jak wygląda Twój proces twórczy?

PD: Nad „Wymarzonym ogrodem Apolonii” pracowałam 5 miesięcy, ale w międzyczasie robiłam mnóstwo innych rzeczy. Duże obrazy maluje bardzo powoli, a małe dosyć szybko. Często przed zabraniem się do pracy robię rysunkowe albo gwaszowe szkice. Szczególnie, gdy obraz jest duży. Bardzo lubię malować duże obrazy.

pola_dwurnik_wymarzony_ogrod_apolonii_2011-2012_olej_plotno_150x210cm_smallljpg

Pola Dwurnik “Wymarzony Ogród Apolonii”

DD: Ukończyłaś historię sztuki na UW. Co w historii malarstwa interesuje Cię najbardziej i dlaczego?

PD: W malarstwie interesuje mnie wszystko; technika, skala, temat, historia, nawiązania i odniesienia do innych sztuk, kadr, faktura. Interesują mnie też życiorysy malarzy i malarek.

ssss04_Pola_Dwurnik_Langwidere_Series_Animal_Heads_2016_oil_on_canvas_46_x_55_cmjpg

Pola Dwurnik “Zwierzęce głowy” z serii Langwidere

DD: Czy właśnie z historii sztuki najczęściej czerpiesz inspirację do pracy, czy z innych źródeł? Co najbardziej Cię porusza?

PD: Niektóre obrazy przychodzą do mnie same, pojawiają się nagle przed oczami niejako żądając powstania. Jedne maja genezę w moich snach, inne w czymś, co gdzieś zobaczyłam, nierzadko na wystawie sztuki. Inaczej jest, gdy pracuję nad jakimś tematem. Wówczas ciagle o nim myślę, czytam, riserczuję i przychodzą mi do głowy różne jego ujęcia. Często wiąże się to z planami wystawowymi. Na przykład w 2016 i 2017 roku pracowałam nad współczesnym ujęciem postaci Księżniczki Langwidere z trzeciej części „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” Lymana Franka Bauma. To narcystyczna młoda kobieta, posiadająca trzydzieści różnych głów, które nieustannie zmienia jak ubrania. Planowałam wtedy solową wystawę w galerii w Bazylei i chciałam ją poświecić właśnie tej postaci.

Miałam namalowany duży obraz i mnóstwo różnych szkiców, ale chciałam zrobić obiekt przestrzenny. Po wielu przemyśleniach zdecydowałam, że będą to malutkie, porcelanowe figurki przedstawiające różne wybitne artystki XX wieku. niczym różne głowy księżniczki Langwidere.

Wykonałam je w pracowni ceramicznej Olgi Milczyńskiej w Warszawie. I tu pojawia się odpowiedź na twoje pytanie o historię sztuki. Zestaw 66 porcelanowych figurek artystek to praca o inspirowaniu się sztuką i mocą innych twórczyń. Langwidere zmienia głowy, żeby różnie wyglądać i różnie się zachowywać, ja czytam i patrzę na prace innych artystek, żeby się od nich uczyć i rozwijać moje działania w dziedzinie sztuki.

074_Tamara_Lempicka_Porcelain_figurine_from_Langwidere_Series_2017_by_Pola_Dwurnikjpg

Pola Dwurnik “Tamara Łempicka” –  Porcelanowa figurka z serii Langwidere 2017

DD: Gdzie są teraz te figurki?

PD: Wszystkie zostały kupione przez szwajcarską kolekcjonerkę sztuki i zostały w Bazylei. Nie zrobiłam ich w edycji, każda jest unikalna. Może kiedyś owa kolekcjonerka pożyczy mi je na wystawę, ale musiałaby to być bardzo ważna wystawa.

aaax_pola_dwurnik_langwidere_series_view_of_porcelain_installation_with_emin_idea_fixa_may_2017_IMG_0171jpg

1_proposal_for_flyer_Langwidere_Series_Pola_Dwurnik_Women_Artists_2017_porcelain_figurines_on_mirror_small_filejpg

Pola Dwurnik “Kobiety Artystki”  ręcznie zdobiona porcelana 2017

DD: Często pracujesz w seriach?

PD: Tak, coraz częściej. Ostatnio, podczas Warsaw Gallery Weekend 2019 wspólnie z Krupa Gallery pokazałam cykl dwunastu obrazów zatytulowany „Dwunastu mężów Apolonii”. To portrety fikcyjnych mężczyzn będące alegoriami poszczególnych miesięcy, a jednocześnie jest to dwanaście etapów życia człowieka, od młodości do śmierci. Nad tym cyklem pracowałam bardzo długo – aż 5 lat. Przez dłuższy czas miałam wrażenie, że nigdy go nie ukończę.

Pola_Dwurnik_05_Maj_olej_plotno_116x89cm_MG_7171jpg

Pola Dwurnik  “Maj” 

DD: A jak to jest u Ciebie z rysunkiem? Ja kilka lat temu zapisałam się na rysunek, by pozbyć się stresu i faktycznie bardzo mi pomagał. Obecnie w czasie pandemii także wracam do kolorowania, rysowania, malowania. Czy zgodzisz się ze mną, że rysowanie może być formą terapii, sposobem na medytację? Czym rysunek jest dla Ciebie?

PD:

Oczywiście, rysunek może być terapią, relaksem, medytacją, jak najbardziej.

Niedawno w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk miałam wykład o rysunku, pod zaś którego gorąco namawiałam studentów do rysowania. Bo przecież nie potrzeba do tego żadnych wyspecjalizowanych narzędzi ani pracowni, wystarczy kawałek kartki albo tablet.

Rysować potrafi tak naprawdę każdy i jest to bardzo uwalniająca aktywność, podobnie jak taniec.

Ja staram się rysować każdego dnia, nawet gdy jestem bardzo zmęczona. Ja mam teraz roczne dziecko i codziennie jestem dosłownie wykończona. Ale uważam, że trzeba ćwiczyć oko i rękę, nie wolno wyjść z wprawy. Poza tym mam profesjonalne zobowiązania – na przykład co kilka miesięcy w artystycznym magazynie Postmedium publikuję garść rysunków w serii „Artystka Matka”. Naczelny Postmedium, Adam Mazur, zamówił u mnie tę serię gdy jeszcze byłam w ciąży. Adam doskonale zna moje rysunki zapisujące i komentujące autentyczne zdarzenia z mojego życia. To na jego zamówienie w 2007 i 2008 roku narysowałam „Kronikę Towarzyską” – cykl o polskim środowisku artystycznym. Adam jest też rodzicem i wie, że pojawienie się dziecka wywraca świat do góry nogami, że to jest świetny temat na rysunek. Ja też wiedziałam, że macierzyństwo i rodzicielstwo będzie dla mnie wielkim wyzwaniem. W końcu jestem człowiekiem, który siedziałby w pracowni 24 godziny na dobę…

DD: Bardzo dziękuję za rozmowę.