Nie mogę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia choć okazała się prawdziwą miłością. Początki miałyśmy trudne i docierałyśmy się długo. Żoliborz, Śródmieście, Powiśle, Targówek i wreszcie Saska Kępa. Ciągłe przeprowadzki i brak swojego miejsca sprawiły, że nie byłam w stanie zidentyfikować się z żadną z tych dzielnic choć każda z nich to inny etap mojego życia. Najdłużej zagościłam na Saskiej Kępie, która rozkochała mnie w sobie i do dzisiaj czuję do niej największy sentyment. Po wielu wspólnych latach zaczęłam odczuwać zmęczenie tempem jakie mi narzucała. Hałas stawał się coraz bardziej dokuczliwy i zaczęło mi brakować tlenu. Szum, gwar, pęd, przepełnione knajpki gdzie nie dało się spokojnie porozmawiać. Korki, wieczne korki wszędzie. Późne powroty do domu i zero odpoczynku. To był czas kiedy powinna mi się zapalić pierwsza lampka ostrzegawcza, że czas na solidny odpoczynek, czas na reset bo zwariuję. Nie odpoczęłam bo nie umiałam odpocząć i zwariowałam  : )

Moje szaleństwo objawiło się wyprowadzką poza Warszawę. Postanowiłam się z nią rozstać, uciec, zaszyć się gdzieś w leśnej chatce i nabrać powietrza w płuca.

Czasami musimy coś stracić aby coś docenić. Zmiana miejsca zamieszkania pokazała mi jak mocno kocham Warszawę. Jak bardzo szanuję jej historię i jak doceniam jej piękno. Przestałam zauważać tylko szary beton i pędzących ludzi. Zobaczyłam kolory, piękne budynki, uliczki jakby zapomniane a tak urokliwe. Zobaczyłam uśmiechniętych ludzi rozmawiających w przepełnionych knajpkach ;). Nabrałam dystansu. Wyselekcjonowałam miejsca i atrakcje, które sprawiają mi radość i do których chcę wracać.

Dzisiaj mam swoje miejsce, znalazłam je po latach z dala od hałasu i z dala od świateł dużego miasta. Dzisiaj jestem zakochana w szumie drzew, w śpiewie ptaków o poranku i w świetle pełni księżyca wdzierającego się do mojej sypialni nie dając mi spać. Kocham to miejsce, moje własne miejsce!

Kocham też Ciebie Warszawo choć nie dane nam było żyć długo i szczęśliwie. Uwielbiam Twoją energię, którą podkradam Ci wymykając się z lasu do teatru, kina lub na spacer uliczkami pędzącego wiecznie miasta.

 IMG_6700