Grupa Robocza
Chociaż każdy z nich spełnia się w swojej pracy, to jednak marzenie o rockowej grupie było na tyle silne, że na szczęście udało im się powołać do życia własną kapelę. Zrobili to na własnych warunkach, po swojemu, bo pasja najbardziej potrzebuje naszego własnego wsparcia.
Zawsze chcieliście nauczyć się grac na gitarze, ale jakoś nie było czasu? Marzyła Wam się perkusja, ale w mieszkaniu brak miejsca? Śpiewacie pod prysznicem i skrycie marzycie o wydaniu płyty, ale wstydzicie się pokazać światu swoją twórczość? Mogę wymyślać takie wymówki jeszcze długo i Wy zapewne także, ale jeśli naprawdę czegoś chcecie, to przejmijcie inicjatywę, zróbcie to po swojemu i przede wszystkim dla siebie.
Niech poniższy wywiad z ekipą Grupy Roboczej będzie świetnym przykładem i zachętą, że da się spełniać marzenia i warto, bo one nakręcają do całej reszty.
Grupa Robocza
Diana Dyba: Grupę Roboczą tworzycie w pięć osób, przedstawcie się nam.
Grupa Robocza:
Radek Baranowski – gitara basowa
Paweł Chmieliński – instrumenty klawiszowe
Piotr Wojdat – gitara prowadząca
Marcin Zabielski – wokal
Maciej Malenda – perkusja
Diana Dyba: A teraz zacznijmy od początków, przy jakich okolicznościach stwierdziliście, że chcecie wspólnie założyć kapelę?
Radek: W zasadzie to było tak… Maciek przyniósł do pracy gitarę, Zagadnięty o nią przeze mnie wyznał, że w zasadzie to gra na perkusji, ale że skoro jest to wspólny temat, to warto się spotkać i coś spróbować pograć. Doprosił przy okazji facetów koleżanek swojej żony (Piotra i Pawła), którzy też grali – na gitarze i klawiszach. Początkowo próby odbywały się w tzw. sali prób na warszawskim Służewcu, w miejscu które dziś porastają apartamentowce. Określenie „tzw.” jest użyte przeze mnie intencjonalnie. W zimie sala była dogrzewana tradycyjnym olejakiem, a sprzęt raz działał, a raz nie. Po pewnym czasie przenieśliśmy się do Quality Studio, magicznego miejsca do grania na Konwiktorskiej. Tam też nagraliśmy pierwsze kawałki. Obecnie zazwyczaj mamy próby w Hear Studio przy Al. Prymasa Tysiąclecia.
Radek Baranowski
Marcin: Jak wspominał Radek trzon zespołu powstał w 2011 roku. Ja dołączyłem w 2014 roku trochę przez przypadek. Przyjaciółka mojej żony (znowu te żony i ich przyjaciółki ; ) ), która pracowała z Maćkiem i Radkiem w jednej z uznanych firm doradczych, usłyszała na kawie, że mają zespół i że rozglądają się za wokalistą. A ponieważ tajemnicą poliszynela było, że moja małżonka codziennie musiała wysłuchiwać mojego zawodzenia pod prysznicem, stąd zaproponowały mi niezobowiązującą wizytę na próbie zespołu. Moja żona postawiła mi, pół żartem – pół serio, jeden warunek – że zagramy na jej urodzinach. Zgodziłem się, poszedłem na próbę, posłuchałem już istniejących utworów i… przygotowałem kilka pomysłów na teksty i wokal na kolejną próbę. No i miałem to szczęście, że reszta zespołu mnie zaakceptowała. A koncert – niespodzianka, który zagraliśmy kilka miesięcy później na urodzinach mojej żony, był wisienką na torcie.
Marcin Zabielski
Diana: Jak określicie dokładnie Wasz styl muzyczny?
Radek: Na początku graliśmy numery w stylu Ani Dąbrowskiej : ), z czasem jednak poszliśmy bardziej w rocka. Niektórzy z nas mają aspiracje progrockowe, ale niestety jesteśmy na to po prostu muzycznie za słabi. Nie mamy określonego targetu (co fachowcy uważają za problem),
robimy to głównie dla siebie i płynącej z grania frajdy.
Na bardziej ukierunkowane tematy mamy chyba za mało czasu.
Marcin: To jest o tyle ciekawe pytanie, że każdy z nas inaczej pewnie zdefiniowałby muzykę, którą gramy. Ogólnie można powiedzieć, że jest to rock. Natomiast w zależności od danego utworu poruszamy się w obszarach od spokojnego pop-rocka, aż do lekkich brzmień progresywnych. Czasami można usłyszeć fascynację bluesem, a czasami – tradycyjnym rock n’rollem. Radek jak zwykle deprecjonuje nasze dokonania, ale do tego już zdążyliśmy się w kapeli przyzwyczaić.
Grupa Robocza w okrojonym składzie – Ktoś musiał robić zdjęcie 😉
Diana: Jak wygląda Wasz proces tworzenia muzyki i piosenek?
Marcin: Zazwyczaj w trakcie naszych prób jest czas na jam session. Wówczas instrumenty rozwijają jakiś pomysł, który nagrywamy sobie na… mój telefon. : ) Często jest to pomysł oparty o jakiś dobry fragment basu Radka, klawiszy Pawła, czy gitary Piotra. Maciek ma zdolność wychwytywania dobrych fragmentów, na których później próbujemy budować jakiś fragment muzyki. Następnie, jeśli coś brzmi jak jakaś opowieść, zabieram się do pisania tekstu.
Staram się opowiedzieć jakąś historię na podstawie fragmentów muzycznych, które zostały nagrane na próbie.
Do tego powstaje jeszcze szkic linii wokalu, który na kolejnych próbach jest zmieniany. „Szlifowaniem” utworu, dodawaniem do niego nowych kawałków, usuwaniem niepotrzebnych i zamykaniem w całość, zajmujemy się na kolejnych próbach.
Radek: Sporo pomysłów niestety utyka w punkcie z którego nie potrafimy pójść w stronę czegoś ciekawego, świeżego a jednocześnie satysfakcjonującego każdego z nas. Posiadamy opasłe archiwum riffów i motywów, być może kiedyś znajdziemy czas na poklejenie ich w hity wszech czasów ; )
Natomiast ciekawostką jest fakt, że nie zgadzamy się nawet co do tego, który z naszych kawałków jest najlepszy, a przed ostatnim koncertem musieliśmy robić głosowanie co ma być na setliście, a co nie.
Mamy różne gusta i upodobania, stąd nasze piosenki są zawsze efektem jakiegoś kompromisu w procesie komponowania i aranżacji, chociaż nie wiem czy te dwa słowa to nie za dużo w odniesieniu do naszego zespołu.
Diana: Na co dzień każdy z Was ma inną pracę, ile czasu poświęcacie na próby i pracę Grupy Roboczej? Czy kapela nie wpływa na Wasze główne zajęcia?
Marcin: Jedyną poprawną odpowiedzią jest to, że na próby poświęcamy zbyt mało czasu, aby nasze amatorskie granie przybrało bardziej profesjonalny charakter. Staramy się spotykać regularnie co tydzień, ale ponieważ mamy wśród nas: informatyka, osoby od rozwoju biznesu w startupach technologicznych, zarządzającego funduszem inwestycyjnym, a nawet doktora pracującego w Instytucie Rolnictwa i Ekonomii Żywności, to wielorakość wyzwań biznesowych powoduje, iż dość często musimy te próby odwoływać.
Gra w zespole jest dla mnie osobiście pewną odskocznią od spraw zawodowych i ujściem mojej kreatywnej części osobowości. Mam okazję pisać o sprawach, które mnie nurtują. Poza tym, okazało się, że pomimo wszystkich różnic, w zespole znalazłem grupę naprawdę fantastycznych i oddanych przyjaciół.
Radek: Oprócz prób zachęcamy się nawzajem do włożenia nieco wysiłku w myślenie o muzyce w domu, kiedy nie możemy się spotkać. Przy czym fakt posiadania łącznie prawie 15-tki dzieci (już niedługo) nie ułatwia tego zadania. Poza próbami ciężko niestety zaszyć się w ukryciu i w spokoju coś tworzyć.
Diana: Gdzie można posłuchać Waszych numerów?
Marcin: Jak przystało na w pełni profesjonalny zespół garażowy ; ) mamy nasze konto na SoundCloud oraz na YouTube. Publikujemy również nasze dokonania na naszym fanpage Facebook. W tym ostatnim miejscu można przeczytać często nad czym pracujemy, ja publikuję szkice tekstów, a Piotr – niewybredne żarty ; )
Diana: Na co dzień jakiej muzyki słuchacie? Kto Was inspiruje?
Maciek: Odpowiem (Marcin) w zastępstwie Maćka, bo on jest ostatnio tak zapracowany, że nawet nie ma czasu odpowiedzieć na proste pytania… ; ) Postaram się opisać gust Maćka tak, jak ja go odbieram, a najwyżej on będzie później pisał sprostowania. Maciek słucha głównie ogólnie pojętej muzyki rockowej, choć najbardziej jest chyba fanem brytyjskiego rocka. Lubi Arctic Monkeys, Muse, Radiohead, Franz Ferdinand, Kasabian i tego typu klimaty. Często też słucha Red Hotów czy lekko cięższych brzmień.
Maciej Malenda
Piotr: Bardzo szeroko pojęty rock, od klasycznego ściągającego lat 60 i 70 Pink Floydzi, Deep Purple, King Crimson czy Doorsów, przez metal lat 80, kończąc na ProgRocku i jego wariacjach. Uwielbiam muzykę instrumentalna i filmowa w tym różne odłamy jak chociażby melodie celtyckie ; )
Piotr Wojdat
Radek: Słucham wszystkiego prócz D&B i Zenka Martyniuka, a najciekawszych odkryć dokonuje na najdalszych elementach playlisty Deezera. Gdybym miał określić, kto najlepiej pokazuje mi siłę muzyki tkwiącej w jej prostolinijności i ekspresji, to powiedziałbym, że Frank Zappa. Od Pink Floyd zaczerpnąłbym umiejętność opowiadania historii, a od Opeth instrumentalną i kompozycyjną maestrię.
Paweł: Lubię klasyczny jazz (fascynuje mnie nasza polska szkoła), jako forma muzyki, do dziś przemawia do mnie grunge (zwłaszcza Pearl Jam, w Polsce też mieliśmy jedną doskonałą kapelę – Hey : ) ), lubię muzykę poważną (np. Verdiego, drżę o przebieg tegorocznego Konkursu Chopinowskiego), poza tym rozumiem duchowo rolę muzyki, czasem szamańską/psychodeliczną (np. lat 60-tych XXw. z The Doors).
Czekam na muzykę, która wywoła rewolucję.
Paweł Chmieliński
Marcin: U mnie głównie jest to rock progresywny choć nie stronię również od brzmień fuzyjnych rocku z jazzem. Słucham namiętnie: Marillion i Fisha, The Neal Morse Band, Transatlantic, Opeth i Porcupine Tree. Odnajduję smaczki w dokonaniach takich zespołów jak: Spock’s Beard, Pendragon, The Mars Volta, Soen, Tesseract, Haken, Sylvan… oj długo można by wymieniać. ; )
Z nowych brzmień najlepiej mi „wchodzi” Nothing But Thieves z genialnym wokalem i umiejętnością komponowania prostych, acz niesamowicie wpadających w ucho utworów. Z polskich zespołów zdecydowanie najbardziej cenię Riverside.
Diana: Zagraliście koncert m.in. w kultowej warszawskiej Stodole. Gdzie w najbliższym czasie będzie można Was posłuchać? (oczywiście jak już będziemy mogli wyjść z domów).
Marcin: Na koncert do Stodoły byliśmy zaproszeni i graliśmy jako jeden z wielu artystów. Publiczność była fantastyczna, choć nieliczna. Obecnie mieliśmy w planie zagrać koncert na Stadionie Narodowym, który już nawet został wyprzedany, ale… niestety musieliśmy go odwołać ze względu na koronawirusa. ; ) A tak na poważnie, to wszelkie informacje o naszych nielicznych występach umieszczamy zawsze na naszym fanpage. Jeśli ktoś ma ochotę nas zaprosić, abyśmy zagrali na jakimś wydarzeniu, to również chętnie podejmujemy się takich wyzwań.
Radek: Mimo iż koncerty sprawiają nam sporo frajdy, gramy niestety zbyt rzadko i traktujemy występy raczej jako ciekawostki niż jako dotarcie do „fanów”, czy próbę zrobienia kariery muzycznej. Dlatego data naszego kolejnego koncertu pozostaje niewiadomą. Bynajmniej nie z powodu koronawirusa.
Dziękuję,
Diana Dyba