Docieram do słynnej Tartine Bakery – cukierni do, której zawsze chciałam się wybrać, aby osobiście sprawdzić, czy to miejsce godne jest, aż takiej renomy. Docieram i nie wierzę własnym oczom – kolejka do wejścia zdaje się nie mieć końca. Pytam osoby, które stoją już prawie przy wejściu jak długo czekali? Ok 45 minut brzmi odpowiedź, a ja zaczynam poważnie zastanawiać się czy, aż tak mam ochotę na ciastko.

Moi przyjaciele lokują się wygodnie w pobliskim Dolores Park, a ja ustawiam się na dalekim końcu coraz dłuższej kolejki. Czas oczekiwania zabijam myślami o puddingu czekoladowym, tarcie cytrynowej i bezowych migdałowych stożkach, które dostrzegam zza szyby i które tak pięknie uśmiechają się do mnie : )

40 minut później staję w drzwiach cukierni. Rozglądam się po wnętrzu zapełnionym po brzegi. Przy każdym stoliku siedzą uśmiechnięci miłośnicy słodkiego grzeszenia ; )

Podoba mi się, iż w cukierni widać samo serce tego miejsca – wspaniałych cukierników. Patrzę z podziwem na ich świetnie zorganizowaną pracę. Słyszę pracujące miksery, otwierane piece i czuję ten oszałamiający zapach wszechobecnej czekolady, masła i dopiero co wyjętego z pieca chleba.

Przełykam ślinkę nie mogąc zdecydować się co wybrać. Wszystko tak bardzo kusi i jest wielką obietnicą odkrycia nowych, niezwykłych smaków.

Wychodząc spoglądam na wciąż tej samej długości kolejkę.

Wyciągam pięknie zapakowane ciastko i biorę solidny kęs…mmmm i już wiem, że dla takich chwil warto poczekać trochę dłużej.

IMG_7108 IMG_7113 IMG_7115 IMG_7124 IMG_7131 IMG_7126 IMG_7127 IMG_7147 IMG_7163 IMG_7225 IMG_7229