Dokładnie 3 lata temu przywiozłam do domu małą szarą kulkę. Przestraszoną, patrzącą nieufnie, totalnie niebieskimi oczami. Powoli poznającą każdy zakamarek domu. Powoli niszczącą wszystko na swojej drodze ; ) Był tak malutki, że potrafił tylko głowę położyć na kanapie, a cała reszta niezdarnie próbowała wgramolić się na górę. Był cichutki jak mała szara myszka i przez wiele miesięcy byłam przekonana, że mam do czynienia z pierwszym na świecie nieszczekającym psem : )
Dzisiaj, gdy wskakuje na kanapę, to drżą filiżanki na stoliku. Dzisiaj, gdy szczeka, to drżą szyby w oknach. Dzisiaj, gdy patrzę w jego ufne oczy widzę przyjaciela. Kompana przeżytych wspólnie 3 lat. Tyle się wydarzyło w tym czasie, tak wiele się zmieniło.
Ten mały, szary wariat, nie tylko zmienił moje życie, On je wywrócił do góry nogami. Cały mój świat postawił na głowie. Jednak właśnie wtedy, będąc w tej niewygodnej pozycji dowiedziałam się o sobie najwięcej.
Dzisiaj wiem, że pojawienie się Hendrixa to był najgorszy okres w moim życiu.
Dzisiaj wiem, że pojawienie się Hendrixa to najlepsze co mogło mnie spotkać.
Jak smok to całkiem przyjemny