Great Sicilian Escape

 

Dagę poznałam podczas konkursu Mocne Strony Kobiety organizowanego przez magazyn Cosmopolitan. Spędziłyśmy razem cały weekend wymieniając się doświadczeniami i inspirując się jak czerpać z naszej wewnętrznej mocy, którą każda kobieta ma w sobie. Czasami ta moc przysypia, ale kiedy dopuścimy do głowy nasze najprawdziwsze pragnienia i zaczniemy podążać własną drogą w zgodzie ze sobą budzi się jak z zimowego snu, pokazując nasze prawdziwe możliwości.
Poprosiłam Dagę, by sama opowiedziała swoją historię własnymi słowami. Zapraszam na fascynującą opowieść o zmaganiu się z własnymi słabościami, by wybrzmiała ogromna siła jaka długo drzemała w mojej bohaterce.

 

Mam na imię Dagmara. Ale bardzo lubię zdrobnienie Daga i pod taką nazwą, Daga Szolc właśnie, prowadzę swoją jednoosobową działalność. Od 5 lat jestem bardzo szczęśliwa zawodowo, ale nie zawsze tak było. Studiowałam nie to co chciałam i nie dla siebie. Dokończyłam studia, ale kilka lat później, po kilku latach pracy w dużej firmie, podjęłam decyzję o pójściu w końcu własną drogą. Od dziecka kochałam rysować. Z tej miłości narodziła się miłość do makijażu. Po latach, które śmiało mogę nazwać zmarnowanymi (tak, nie bójmy się tego powiedzieć) nareszcie, w wieku 31 lat założyłam własną działalność. Bałam się jak cholera, byłam po rozwodzie i wcale nie było mi łatwo. Ale mój zdrowy upór, moja determinacja i pragnienie walki o własne marzenia wygrały ze strachem. I ta odwaga, aby podejmować ryzyko towarzyszy mi do dzisiaj. 

Rozkręciłam swoją malutką firmę, pracuję już jako instruktor w jednej z największych szkół kosmetycznych w Polsce, nie tylko robię makijaże, ale również czeszę i jestem stylistką paznokci. Trudne chwile w życiu pomogło mi natomiast oswoić bieganie. To moja kolejna ogromna pasja. Biegam w zasadzie od 7 lat, ale przez ostatnie 3 lata to moje bieganie było bardzo intensywne i pokochałam je jeszcze bardziej.

D3E614F6-E52A-4EE3-AB4D-59133E4A5EFA_1_201_ajpeg

Uwielbiam też włoskie wyspy, zwłaszcza Sycylię. Dlatego 2 lata temu postanowiłam, będąc na Sycylii już po raz nie wiem który, że z miłości do biegania i z miłości do tej wyspy obiegnę ją dookoła ustanawiając jednocześnie rekord Polski. Nikt nie chciał mi wierzyć, niewiele osób wspierało, a we mnie znowu pulsowały upór, determinacja i przeogromna chęć zrealizowania czegoś co mogłoby dać siłę i motywację nie tylko mnie ale i innym kobietom. Zaczęłam przygotowania. Biuro Rekordów od razu zaakceptowało pomysł, dwa lata sama wydeptywałam ścieżki, wysłałam ponad 1500 maili do firm, które mogłyby się włączyć. Niewiele to zrobiło, ale ja się nie poddawałam. W końcu w projekt barterowo weszło kilka fajnych firm kojarzonych ze sportem. Jedna związana z pracą na rzecz kobiet walczących z rakiem piersi. To był kolejny powód. Na swój bieg wybrałam październik nie tylko ze względu na pogodę na Sycylii. Październik to miesiąc walki z rakiem piersi. A ja od początku swojej kosmetycznej działalności pracuję jako wolontariusz dla Amazonek w Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie… prowadzę warsztaty, służę dobrym słowem, a teraz to w ogóle przyjaźnię się z dziewczynami ze Stowarzyszenia mimo różnicy wieku… dwa lata minęły bardzo szybko, wszystko w Polsce przygotowałam sama, logistykę, trasę, paczki z lekami i ubraniami, transport… na wyspie pomagał mój przyjaciel. Biegłam 25 dni.

6F2534C1-46A0-40B5-A785-FC36D73C74FC_1_201_ajpeg

Ustanowiłam rekord Polski, ale wiem też, że ani w Europie ani na świecie żadna kobieta, ba! Żaden człowiek tego nie dokonał. Pokonałam swoje słabości, strach i niedowierzanie innych. Pokonałam nawet swoją chorobę, która od ponad roku mnie zjada. Mam chore nerki. Jestem już w dobrych rękach, ale nie jest mi łatwo. Ale nie poddaje się. Podczas biegu cała wyspa mi kibicowała, wielokrotnie zostałam zaproszona do Palermo, a to dlatego, że wraz z moim tamtejszym przyjacielem nagraliśmy film dokumentalny z biegu. Film dostał nagrodę na Festiwalu Filmów Sportowych w Palermo, wyświetlany w Parlamencie Sycylijskim, w wielu miejscach w Polsce a teraz także w Parlamencie Europejskim w Brukseli.

E73654FC-7023-44AE-9767-8071BD668AF6_1_201_ajpeg

Cała moja historia jest na moim fanpage, (znajdziecie go tutaj) który prowadzę, jestem również w trakcie pisania książki o wyprawie.

Po wielu latach braku wiary w siebie, po rozwodzie, innych perypetiach życiowych w końcu pokazałam przede wszystkim sobie samej, że potrafię. Że jak się wierzy i bardzo chce to można. Że trzeba słuchać siebie przede wszystkim, że można dać siłę również innym. Kobiety są bardzo, bardzo silne.

Ja biegnąc samotnie, często uciekając przed bezdomnymi psami, których na Sycylii są całe stada, biegnąc w ulewnym deszczu, z pęcherzami, z odciskami, z chorymi nerkami pokazałam, że nie ma rzeczy niemożliwych.

I z pełną świadomością stwierdzam, że zrobiłabym to jeszcze raz!

Daga Szolc

Great Sicilian Escape