Czego Ty właściwie chcesz? Słyszałam te słowa wielokrotnie, od różnych osób, zarówno od tych, którzy znają mnie bardzo dobrze, jak również od tych, którzy prawie mnie nie znają, a także tych, którzy nie znają mnie wcale, ale są przekonani, że znają mnie wyśmienicie ; )  Zonk. Nikt nie zna Cię lepiej, niż Ty sama siebie. Bo jak wytłumaczyć innym, czego tak naprawdę chcę, czego tak szukam i o co mi właściwie chodzi skoro sama nie wiem czego chcę. Poprawka: czego chciałam. Czas szamotania, łapania zachłannie powietrza, by wydobyć się na powierzchnię i czas słuchania zdziwionych osób ubolewających nad moją osobą minął, przeminął z wiatrem cytując klasyka. Byli tacy, którzy jedyne co mieli mi do powiedzenia to wyrażenie szczerego (mam nadzieję) współczucia, że tak strasznie się miotam. Nie wiem czy nazwałabym to miotaniem się, ale od pewnego momentu czułam wewnętrzną potrzebę, która każe mi szukać. Tylko czego właściwie mam szukać? – pertraktowałam czasem sama ze sobą. Czemu mnie to męczy, przecież miałam wszystko totalnie poukładane. Kiedyś zapytałam kilka bliskich mi osób jakie jest ich największe marzenie, co jest dla nich najważniejsze w życiu. Usłyszałam wiele różnych odpowiedzi. Nie będę ich przytaczać, ale fakt, że były tak skrajnie różne znaczy jedno – jesteśmy wszyscy totalnie różni od siebie. Tego co było moim największym pragnieniem nie usłyszałam od nikogo, bo to przecież jest moje pragnienie, nie Twoje, ani też nie Twoje. Czego Ty właściwie chcesz?  – długi czas odbierałam to zdanie na opak, jako lekceważące mnie, ale przecież każda osoba, która mi je zadała naprawdę starała się zrozumieć o co mi chodzi. Bez skutku, bo to, co potrafiłam najlepiej to zamknąć się w sobie, bo po prostu nie umiałam tego wyjaśnić, nie potrafiłam udzielić odpowiedzi. Wygodniej było mi obrazić się na „świat”, który totalnie mnie nie rozumiał. A prawda jest taka, że to ja totalnie nie rozumiałam siebie. Dotarcie do takiego punktu, gdzie słowa innych nie określają już Ciebie, a jedynie pomagają zrozumieć siebie zajęło mi trochę czasu ; ) No i przyszedł u mnie taki piękny dzień kiedy po raz kolejny usłyszałam „czego Ty tak naprawdę chcesz?”

Tego dnia coś we mnie pękło i jak moja koleżanka pięknie to nazywa nastąpił „klik” : ) uwielbiam to słowo, tak tak zaklikało wreszcie ; ) Obrazując pomysłowego Dobromira moja żarówka skacząca nad głową wreszcie się zapaliła : ) Zaraz po usłyszeniu tych słów pobiegłam czym prędzej do domu, wzięłam biały brystol 50×70 cm ( lekcje rysunku się przydały, dzięki nim miałam w domu sporo walających się po kątach białych, pustych kartek, czekających w każdym miejscu, aż wena mnie dopadnie ; ) wena mnie nie dopadła nigdy, ale brystole poszły w dobre ręce bardzo utalentowanej osoby, która potrafi białą kartę zamienić na piękno, na sztukę! ). Nie byłabym sobą, gdybym nie zeszła z wątku na pobocze, ale Rafał! pamiętaj, że chce mieć Twój obraz!

Zaparzyłam filiżankę pachnącej kawy, usiadłam wygodnie przy moim ogromnym stole, wyjęłam przepiękne kredki jakie dostałam na urodziny (jeden z najpiękniejszych prezentów jakie w życiu dostałam! znacie mnie jednak trochę, oj znacie <3 ) rozłożyłam brystol i zaczęłam moją największą przygodę. Przygodę, którą właśnie wtedy, tego dnia namalowałam rysunek po rysunku, słowo po słowie na tej ogromnej kartce papieru, zaczynając od napisanych kolorowymi kredkami słów:  CZEGO JA CHCĘ!

Dziękuję każdemu od kogo usłyszałam te słowa <3 i za cierpliwość, której ja musiałam się nauczyć.

PS. Dzisiaj pozdrawiam z Kalifornii w której obecnie mieszkam i nikt mi nie powie, że marzenia się nie spełniają. Spełniają się jak jasna cholera! : ) Najważniejsze jest jednak to, aby wiedzieć o czym się marzy, a potem to już tylko kwestia czasu, kiedy będziemy gotowi, aby przestać się bać i zacząć swój własny lot! <3

A więc czego Ty właściwie chcesz? : )